Kontakt 34/2017: Święty gniew

Dostępność: duża ilość
Cena: 10,00 zł

Cena regularna:

10.00
ilość szt.

towar niedostępny

dodaj do przechowalni

Opis

Od kilku lat widać rosnącą popularność partii politycznych, które chętnie odwołują się do negatywnych zbiorowych emocji. Za przykład może posłużyć prezydencka kampania wyborcza w USA, w której zarówno Donald Trump, jak i Bernie Sanders, każdy na swój sposób, starali się je zagospodarować. Ten pierwszy odwoływał się do strachu przed imigrantami oraz gniewu białych mężczyzn ze słabnącej klasy średniej, skierowanego przeciw mniejszościom z jednej, a elitom politycznym z drugiej strony. Ten drugi pobudzał gniew klasowy wśród „pracujących biednych”, wymierzony w elity biznesu.

Na polskim podwórku strach przed uchodźcami wykorzystuje przede wszystkim PiS, a gniew skierowany przeciw dotychczasowym elitom stara się zagospodarować Kukiz’15. Nie jest to wprawdzie sytuacja całkiem nowa, ale przez wiele lat elity polityczne w Polsce, Europie i USA unikały jednoznacznego odwoływania się do silnych negatywnych emocji, przedkładając ponad nie „racjonalne” argumenty z klasycznego arsenału liberałów. Nowe są też budzące gniew i strach, coraz bezczelniej panoszące się w naszych głowach, figury wrogów.

Jesteśmy przekonani, że emocji nie da się i nie należy eliminować z polityki, a przeciwstawienie Polsce radykalnej Polski racjonalnej jest drogą donikąd. Trudno jednak, aby zauważalne przesilenie emocjonalne w społeczeństwie nie rodziło obaw. Rozbudzone emocje mogą stać się niebezpiecznym narzędziem w rękach polityków, dziennikarzy i innych liderów opinii. Jak zauważa w niniejszym numerze „Kontaktu” Paweł Cywiński, coraz więcej polskich „handlarzy strachem” zbija coraz większy kapitał na budzeniu najgorszych demonów. Boleśnie przekonał się o tym także Kościół, bo w sprawie uchodźców Polacy wolą słuchać polityków, a nie nawołujących do solidarności hierarchów.

Już piętnaście lat temu amerykański socjolog David Ost dowodził, że zadaniem lewicy jest zagospodarowanie gniewu ludzi pracy i skierowanie go w obronie ich interesów klasowych. W przeciwnym wypadku te emocje zostają przechwycone przez prawicę, która nie skanalizuje ich jednak w obronie realnych interesów, a zamiast tego przekieruje na tematy zastępcze. I tak się stało.

Dalecy jesteśmy od uznania, że wszystkie konflikty wartości, różnice tożsamościowe i ideowe dają się sprowadzić do konfliktu na tle ekonomicznym. Za to jednak – jak przekonuje w tekście otwierającym numer Misza Tomaszewski – że po przełomie roku 1989 konflikt klasowy został niemal zupełnie wyparty z polskiego słownika, przychodzi nam dziś zapłacić. Różnice interesów ekonomicznych da się zidentyfikować i ująć w ramy, co pozwala stronom negocjować porozumienie. W nakręcanym przez prawicę konflikcie tożsamościowym nie ma miejsca na negocjacje. Wroga można tylko zwalczać

Opinie o produkcie (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl